piątek, 9 stycznia 2015

Siedem - "Dwa najpiękniejsze słowa"

Und ich wusste es 
Ich schenke Dir mein Herz
denn Du bist es wert.

*Ana*

Nie żeby coś, ale.. Czułam się trochę nieswojo w jego obecności ubrana w piżamę, z której składał się podkoszulek z wczoraj i majtki. Nie chciało mi się przebierać. Ale czy tylko trochę było mi nieswojo? Oj chyba nie tylko "trochę"...
- Co chcesz założyć? - spytał, gdy byliśmy w moim pokoju.
Chwilę się zastanowiłam. W sumie powinno być mi to obojętne, przecież i tak nie widzę, ale z drugiej strony On jest i zależy mi, bym JAKOŚ wyglądała...
- Dżinsy i szary sweterek. Powinien gdzieś tam wisieć.
Nie zdejmując z siebie moich 'piżam', naciągnęłam na siebie dzisiejsze ubrania. Za bardzo mi się spieszyło do niego.
- Podasz mi perfumy? - po chwili czułam w dłoni fiolkę z moimi ulubionymi pachnidłami. Spsikałam się nimi, i z powrotem oddałam je kuzynowi.
- Masz szczotkę - podsunął mi ją pod dłonie. Rozczesałam włosy, a następnie splotłam je w kitkę.
- Wyglądam jakoś znośnie?
- Ślicznie.
- Thomas...
- Ja tylko stwierdzam fakt.
- Niech Ci tam będzie... Idziemy? - złapał moją dłoń i poprowadził do salonu, gdzie czekał On, który z kimś się wykłócał...


*Holger*

Siedziałem w spokoju w salonie, czekając aż wrócą, gdy usłyszałem, że ktoś wchodzi do środka. Oby to nie była Lisa... - poprosiłem w głowie, ostatecznie przeliczając się.
- Nadal czegoś nie zrozumiałeś? - spytała, a ja się odwróciłem do niej przodem. Stała z założonymi na piersiach rękoma i czekała na mój ruch.
- Ty na serio nie wiesz, jak to wygląda. Thomas wie, co się dzieje, możesz z nim o tym porozmawiać.
- Nie chcę z nim o tym rozmawiać. Chcemy dla niej jak najlepiej, a Ty na pewno temu nie podołasz.
- Myślisz, że Ty też dasz radę? - prychnąłem. - Ona potrzebuje nie tylko opiekuna, ale i miłości. Nie takiej od członka rodziny, tylko takiej innej, dawanej przez najzwyklejszą osobę.
- Nie chcę byś był nią Ty i zrobię wszystko, by wyrzucić Cię z jej głowy.
Zaraz, chwila, co. Co ona powiedziała?
- To ona... - szepnąłem, nie dowierzając.
- Tak, myśli o Tobie, ale nie na długo. Zrobię wszystko, by poczuła do Ciebie obrzydzenie.
- Nigdy tego nie zrobisz, bo nawet wtedy nie odpuszczę - wysyczałem.
- Nie bądź taki pewny - odparła tym samym tonem co ja.
- Ejejej! Spokojnie, bo się pozabijacie - wtrącił się Thomas, podchodząc do nas. Omiotłem spojrzeniem całe pomieszczenie. Z tyłu, w korytarzyku stała Ona, główna bohaterka naszych wymian zdań...
- Ana... - wydostało się z moich ust. Ona... Słyszała to wszystko? Chciałem do niej podejść, ale powstrzymał mnie przyjaciel:
- Stój tam gdzie stoisz.
- Thomas, ja muszę... - jęknąłem, widząc, że z jej oczu spływają łzy. Chciałem być obok niej, pocieszać ją, sprawić, by nie płakała.
- Nie - odpowiedział stanowczo. Westchnąłem ciężko, nadal nie spuszczając jej z wzroku. Stała oparta o ścianę, zasłuchana tym, o czym rozmawialiśmy, a z jej oczu nieprzerwanie spływały słone kropelki.
- Proszę...
- Nie, dopóki mi nie wyjaśnicie po chuja się tak wykłócacie z samego rana.
Przy niej?! - przeraziłem się. Czyli dziś ma przyjść dzień, kiedy to się wszystkiego dowie? Jak mus, to mus...
- Lisa sądzi, że nie zagwarantuję jej szczęścia i zostawię ją dla pierwszej lepszej.
- Bo taka prawda - rzuciła, wyłaniając się zza sylwetki swojego męża.
- Nie chciałaś pierwsza mówić, to czekaj - upomniał ją Mueller. - Coś jeszcze?
- I tak za dużo powiedziałem... - znów przelotnie zerknąłem na Anastazję. - Mogę teraz? - wyszeptałem błagalnie.
- Eh... Tak - skinąłem głową i ruszyłem do niej.
- Ana... - otoczyłem ją ramionami, a ta nie czekając, wtuliła się we mnie. - Nie płacz, proszę.
- Możemy iść do mnie? - wymamrotała, nie odsuwając się ode mnie ani na milimetr.
- Jasne - złapałem ją pod kolanami i uniosłem.
Nie zwracałem większej uwagi na to, o czym Lisa i Thomas rozmawiają. Liczyła się tylko dziewczyna, którą właśnie trzymałem w swoich ramionach.


*Ana*

"(...)Zrobię wszystko, by poczuła obrzydzenie do Ciebie" ; "Nigdy tego nie zrobisz, bo nawet wtedy nie odpuszczę" "Nie bądź tego taki pewien" Strzępki kłótni, składające się w jedno... Wygląda na to, że jednak nie tylko ja...
Nie chciałam myśleć jakby dalej się to potoczyło, gdyby nie interwencja Thomasa...
A Holger... Gdzie on chciał nawiać? Nie pozwoliłabym mu na to. Nie po tym, co dziś powiedział i nie po tym, co obiecał mi wcześniej.
"Lisa sądzi, że nie zagwarantuję jej szczęścia i zostawię ją dla pierwszej lepszej." Coraz bardziej kolorowo się robi... "I tak za dużo powiedziałem" Czemu nie chciał o tym porozmawiać? Ale... W sumie to ja też milczałam na ten temat. Nie chciałam by się dowiadywał o moich fantazjach i o tym, co ja do niego czuję... A dziś? Chyba przyjdzie o tym porozmawiać. Szczerze. Ale najpierw muszę się uspokoić, trochę za bardzo to przeżywam.
Posadził mnie na łóżku i przysiadł się obok, ani ważąc się mnie wypuścić z objęć.
- Holger... - zaczęłam nieśmiało. Nie wiedziałam jak się za to zabrać. - Musimy porozmawiać.
Nie usłyszałam niczego w odpowiedzi, poczułam tylko jak jego palce muskają mój policzek.
- Ana... Ja inaczej nie potrafię - szepnął nim.. Nim złączył nasze usta w... pocałunku. Przez to zrozumiałam całkowicie, że on mnie kocha...
Całował bardzo delikatnie, jakbym była z porcelany... Gdy złapałam jego rytm, stał się odważniejszy, a dla większej wygody usadził mnie sobie na kolanach. Nie wiem, ile trwaliśmy w takim stanie, szczęśliwi czasu nie liczą.
- To o czym chciałaś porozmawiać? - spytał, niemal w ogóle nie odsuwając się ode mnie.
- Te wszystkie słowa...
- To najszczersza prawda. Chcę być tylko dla Ciebie. Twoim Aniołem Stróżem, opiekunem, miłością i wszystkim innym.
- Wiesz, że nie mogę Ci dać wszystkiego - westchnęłam.
- Mam Ciebie, więc mam wszystko - znów zaczął skradać pocałunki z moich ust.

***

Przesiedzieliśmy, a raczej przeleżeliśmy kilka godzin, rozmawiając, tak po prostu o wszystkim, albo milcząc, sycąc się swoją obecnością.
- Zagrajmy w kalambury, ja zaczynam - zachichotał, by po chwili spoważnieć. - Dwa słowa, dziewięć liter. Czy to te dwa 'magiczne' słowa?
- Jakaś podpowiedź?
- Są to dwa najpiękniejsze słowa - szepnął mi na ucho, a ja się tylko upewniłam.
- Kocham Cię... - poczułam jego usta na swoim policzku.
- Ja Ciebie też, najbardziej - zamilkł na chwilę. - Na mnie chyba czas...
- Nie uciekniesz mi?
- Ja? Tobie? Anuś... Przyjdę od razu po treningu.
- Trzymam Cię za słowo - uśmiechnęłam się lekko, a ten musnął moje usta.
- Do zobaczenia jutro, kochanie - na dźwięk ostatniego słowa moje serce nabrzmiało, a brzuch przepełnił się tysiącami motylków, oh. Po chwili słyszałam ciche skrzypienie drzwi. Zostałam sama.
Dzisiejszy dzień... To jeden z najcudowniejszych dni mojego życia. Chłopak, a raczej mężczyzna, którego kocham... Odwzajemnia to! Czego więcej mi potrzeba? Ah, tak... Rozmowy z przyjacielem, który dla odmiany cierpi... Muszę temu zaradzić...
- Ana... - usłyszałam głos Lisy. - Możemy porozmawiać?
- Zależy o czym - burknęłam.
- Ogólnie.
- Usiądź - podniosłam się do pozycji siedzącej. Po chwili żona kuzyna do mnie dołączyła. - To co się kryje pod słowem "ogólnie"?
- Kochasz go?
- Tak - odparłam pewnie. - On mnie też.
- Wiem... Słyszałam to już od niego - westchnęła.
- Liczysz, że to chwilowe, prawda?
- Nie chodzi mi o to... Po prostu nie chcemy, byś cierpiała, jak po Marcu.
- Holger jest inny. On... Jest całkiem inny niż Marc.
- Ale może nie podołać z opieką nad Tobą.
- A Wy przygotowywaliście się na to, by opiekować się mną?
- Tak.
- Go też można na to przygotować. Poza tym... Świetnie sobie radzi.
- A co, jeśli to tak tylko z początku?
- Spytam Cię po raz kolejny: dlaczego go skreślasz?!
- Nie skreślam.
- Właśnie, że tak. Bo w niego nie wierzysz.
- Postaw się w mojej sytuacji... - poprosiła.
- Nawet jakbym była Tobą, to on miałby cień szansy.



_______________
No nie wierzę, że WRESZCIE dobrnęliśmy do tego momentu. Wreszcie sobie to powiedzieli, jejku :') Ale spokojnie, to przedostatni rozdział :) Jeszcze jeden i epilog, a potem żegnaj blogu :') muszę coś zrobić, bo moje uzależnienie od Holgera potęguje kolejnymi blogami z nim w roli głównej

Powodzenia kochanie! Widzimy się za pół roku :'( ❤️

Dominika wcale nie dostała największego fangirlingu pod słońcem XDD SKĄDŻE ❤️❤️

7 komentarzy:

  1. Boże no, płaczę przez ciebie i przez to, że mój #TeamPierre nie ma szans :'(
    Weź coś zrób w tym ostatnim rozdziale żeby chociaż przyjaciółmi byli :c

    OdpowiedzUsuń
  2. NARESZCIE! <3
    Ten rozdział jest genialny *.*
    A Lisa nich już się przestanie wtrącać :v
    Czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lisę żegnamy, ariwederczi ;-;
    ONI SĄ KOCHANI, czuję, że będę płakać jak bóbr na epilogu :v
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O maaaaamo! *-*
    Mordka cieszy mi się od początku <3
    Takie słodkie, takie kochane, takie piękne ♥♥♥♥♥♥
    Mam ochotę skakać z radości :D
    Awwww jejciu ♥♥♥♥♥♥
    A tam gadasz, kocham twoje blogi o Holgerze <333
    Czekam na kolejny
    Buuuziole :******

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg! :3
    Rozdział genialny, a ja jak zwykle z opóźnieniem xD Ale chyba sie już przyzwyczaiłaś xd
    Niech sobie ta Lisa da spokój i tak nie ma szans! :<
    Ah jacy oni som słodcy ^^ KOCHAM ICH <3
    Czekam na ten ostatni rozdział! :3
    Geniuszu! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeju to jest genialne. *-* Nadrobiłam :D
    Jeden z lepszych blogów jakie czytałam, wciągasz. ;)
    I jeszcze tyle tej miłości, płaczę. :')
    Masz ogromny talent. Zazdro. ;p
    Zapraszam do mnie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrobiłam bloga :D I informuj idiotko nie! ♥
    Tymczasem ja zapraszam na nowy rozdział u Erika Durma i Hany Kloop ♥
    http://onjestmojprzykromi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń