piątek, 23 stycznia 2015

Osiem - Muszę Ci coś powiedzieć - ostatni

Doch was ich nicht erklären kann.. Trotzdem fehlst du mir!


*Holger*

Lisa i Thomas powoli akceptowali to, że jestem z Aną. Spędzałem z nią sporo czasu, jednocześnie starając się nie zaniedbywać przyjaciół. Coraz częściej zabierałem ją z domu, by mogła choć na chwilę oderwać się od czterech ścian. A Götze, czy Basti bardzo ją polubili. Zresztą jak można jej nie lubić? Miła, urocza, zawsze wysłucha... Mógłbym tak dalej wymieniać. Nie była idealna, bo przecież tacy ludzie nie istnieją. Miała swoje złe strony, jak to każdy. Niesamowicie uparta, a momentami wredna... Ma bardzo sprzeczne cechy charakteru, nieprawdaż? Ale to właśnie czyni ją wyjątkową. Tak bardzo wyjątkową, że się w niej zakochałem.
- Holger... Muszę porozmawiać z Pierre'm - szepnęła w pewnej chwili. Zerknąłem na nią. Nerwowo splatała i rozplatała dłonie, jakby bojąc się mojej reakcji na to, co usłyszałem.
- Anuś... Jesteś tego pewna?
- Tak. Jest dla mnie jak brat, brakuje mi go... - przysiadłem się obok niej i przytuliłem ją do siebie. Widziałem, że jest jej bliski, ona mu też... Jednak mają sprawę do wyjaśnienia, bo oboje na tym cierpią.
- Rozumiem. Porozmawiacie, tylko musi się zgodzić - cicho westchnęła, wtulając się w moją pierś.
- Oby się zgodził...
- Nie myśl tak pesymistycznie już.. - zamilkłem na chwilę, próbując sobie przypomnieć, co jeszcze chciałem jej powiedzieć... - Ana... Mam jedno pytanie, bardzo ważne.
- Tak?
- Nie wiem, jak to powiedzieć... - urwałem, biorąc głębszy wdech. Powoli wypuściłem powietrze z płuc, dalej milcząc. Nie wiedziałem, jak zareaguje na to, o co chcę ją spytać, a boję się odrzucenia. - Anastazjo, czy... Zamieszkałabyś ze mną? Chcę spędzać z Tobą nie tylko dnie, ale i noce, budzić się codziennie przy Tobie, także zasypiać - otworzyła buzię ze zdziwienia i rzuciła się na mnie.
- Jejku, ja... Nawet się nie spodziewałam! - piszczała, ściskając mnie coraz mocniej.
- Czyli się zgadzasz? - spytałem, delikatnie ją unosząc. Przejechała dłońmi po mojej twarzy, by odnaleźć usta.
- Oczywiście, że tak - rzekła, składając na nich czuły pocałunek. Jedyne co pozostało, to powiadomić Muellerów. No jakby... To pozostawiłem na koniec. Najpierw wolałem dowiedzieć się, czy chce ze mną mieszkać, czy nie.
- A Lisa i Thomas, co na to? - spytała cicho, odsuwając się ode mnie.
- Zaraz pojedziemy im o tym powiedzieć - podniosłem się z nią z kanapy i opuściliśmy dom. Raczej powinni się zgodzić, wiedzieli, że prędzej, czy później dojdzie do tego. Chyba, że znowu będą mieli coś przeciwko temu.
Po kilkunastu minutach jazdy, zatrzymałem samochód. Byliśmy przed ich domem. Wysiadłem z auta i popędziłem pomóc w opuszczeniu go przez dziewczynę. Weszliśmy do środka bez pukania. Na mieszkańców natrafiliśmy w salonie, oglądali coś w telewizji.
- Ooo, witajcie - powiedzieli z uśmiechem, widząc nas. Hm, jakby tu im to powiedzieć... Posadziłem ją na fotelu i stanąłem obok. Znalazła moją dłoń i mocno ją ścisnęła, jakby się bała. A nie było czego. Jeszcze.
- Thomas... - zaczęła Ana. Spojrzeli na mnie z przerażeniem. - Chcemy Wam coś powiedzieć...
- Jesteś w ciąży - nie było to pytanie, raczej stwierdzenie. Wykierowała je Lisa.
- Skądże znowu! - zaprzeczyliśmy. Skoro nawet nie próbowaliśmy... Hm, pora to zmienić...
- Po prostu... Chcę by Ana ze mną zamieszkała.
W przeciwieństwie do naszych min... Wybuchli śmiechem.
- Wiedziałam, że tym się skończy - pokręciła głową, nie przerywając śmiechu.
- Miny mieliście takie, że nie wiem.
- Cóż... Po Was można się wszystkiego spodziewać - mruknąłem. - To jak, możemy, czy nie?
- Jest dorosła, jeśli chce, to jak najbardziej możecie.
- Jejku, dziękuję! - poderwała się z fotela i przy mojej pomocy podbiegła do kanapy, na której siedzieli i rzuciła się na nich.
- Lisa, pójdziesz ze mną mnie spakować?
- Jasne - wstały i zniknęły w korytarzu.
- No widzę, że na poważnie i to bardzo. Coś jeszcze masz w planach?
- A co? Wpadniesz się poprzyglądać? - spojrzał na mnie, kręcąc głową z pobłażaniem. - Wiem, że ona to ta jedyna i chcę by była przy mnie.
- Jakiś Ty romantyczny! - zaśmiał się, trącając mnie w ramię. Pokazałem mu język i z niecierpliwością wyczekiwałem powrotu Lisy i mojej ukochanej.
- Tylko mi się tam nią opiekuj! - uprzedziła mnie Muellerówna, gdy tylko wróciły.
- Lisa, rozmawiałyśmy już o tym - westchnęła Niemka.
- Ale nie z nim. Jakby coś się działo, to wiesz, gdzie nas znaleźć. A jeśli coś jej zrobisz, to wiesz, co Cię czeka?
- Lisa... - warknęła cicho dziewczyna. - Holgi, chodźmy już, bo zaraz zacznie swoje wykłady - opierając się na swojej intuicji ruszyła do mnie. Schwyciłem ją 'po drodze', gdy zdążyła mnie wyminąć. Drugą ręką sięgnąłem po jej torbę, którą przerzuciłem sobie przez ramię.
- Do zobaczenia! - zawołał Thomas, gdy kierowaliśmy się do wyjścia.
Jej rzeczy wpakowałem na tylną kanapę i wróciłem do pojazdu, gdzie już siedziała i intensywnie nad czymś myślała.
- Nad czym tak rozmyślasz, skarbie? - zwróciłem się do niej, gdy jechaliśmy z powrotem.
- Nad przyszłością, jak to wszystko będzie teraz wyglądać. Czy będę jeszcze widzieć...
- Csi, spokojnie - złapałem ją za rękę. - Wszystko teraz się ułoży.
- Ten przeszczep jest jedyną deską ratunku, albo gwoździem do trumny. Ale... Podjęłam decyzję i jeśli tylko się znajdzie dawca, czym prędzej się zgodzę.
Nie powiem, że się nie przeraziłem. Czy ona słyszała siebie? Operacja kosztem życia...
- Nie chcę Cię stracić - szepnąłem z trudem.
- Cieszmy się chwilą i tym, co teraz mamy, czyli sobą - uśmiechnęła się lekko.
- Wiesz co? Kocham Cię, najbardziej na świecie.
- Wiem - zaśmiała się cicho. - Ja Ciebie też, a nawet i mocniej.
Zatrzymałem samochód, byliśmy już przed... Przed naszym domem. Wreszcie. Po siedmiu miesiącach od kiedy to pierwszy raz ją ujrzałem. Teraz pora się posunąć o krok na przód...
Wysiadłem z samochodu i poszedłem po Niemkę. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do środka. Już miałem ciekawy plan na wieczór... Spróbować coś, czego jeszcze nie było...
- Gdzie Ty mnie tak niesiesz?
- To ja już nie mogę nieść mojej kobiety?
- No możesz... Tylko po prostu... - zaczęła pojąkiwać, gdy szedłem z nią do środka. - Co będziemy dziś robić? - spytała, delikatnie dotykając mojego ramienia. Zacisnąłem wargi, nie zatrzymując się i na razie nie odpowiadając. Przeszedłem salon i skierowałem się na piętro.
- Chciałbym... Chciałbym czegoś z Tobą spróbować - szepnąłem, otwierając drzwi od pokoju, który był moim celem-sypialni. Usadziłem ją na środku łóżka i czekałem na jej odpowiedź.
- Holger... Tego chcesz? - spytała, zaciskając palce na materiale prześcieradła.
- Jak najbardziej - chwilę się zamyśliła, dłońmi przeczesując łóżko. Chyba... Chyba szukała mnie. Gdy wyczuła moje ręce, opierające się na materacu, delikatnie zaczęła mnie po nich dotykać. Potem barki, szyja... Przysunęła się jak najbliżej, a ustami musnęła moje ucho, szepcząc:
- Jestem Twoja.
Dwa słowa, a podziałały na mnie w cholerę bardzo. Objąłem ją rękoma w talii, by nie odsunęła się i złożyłem na jej ustach soczysty pocałunek. Jej ręce zsunęły się na moją klatkę piersiową, gładziły ją przez materiał bluzki. 'Pomogłem' jej w zadaniu i ściągnąłem ją z siebie, a po chwili jej koszulka dołączyła na podłogę.
Delikatnie popchnąłem ją, by opadła na materac. Palcami przejechałem po skórze jej brzucha. Moje ślady "wyznaczała" tworząca się gęsia skórka. Powtórzyłem tę czynność swoimi ustami, posuwając się odrobinę niżej. Zadrżała jeszcze bardziej.
- Holgi... Ja... Dawno tego nie robiłam... - szepnęła nerwowo, gdy zdejmowałem z niej dżinsowe rurki. Pochyliłem się nad nią i trącając swoim nosem jej, odparłem:
- Przy mnie wszystko sobie przypomnisz, spokojnie.
Wsadziłem rękę pod jej plecy i rozpiąłem stanik, który sama z siebie do końca zsunęła. Ustami przejechałem od szyi, przez piersi, kończąc w dolnych partiach jej brzucha. Jej ciało przeszył dreszcz, spodobało mi się to i powtórzyłem ostatnią czynność. Tym razem z jej ust wydobył się cichy jęk. Przejechałem dłońmi po jej tułowiu i zatrzymałem się przy linii jej majtek. Zsunąłem je z niej, a ta posłusznie rozsunęła nogi, aby ułatwić mi do niej dostęp. Moje dłonie jak z automatu znalazły się na jej udach i dotykały ich. Usłyszałem kolejne dźwięki oznaczające, że sprawiam jej przyjemność.
- Pproszę, nie drocz się tak... - wyjęczała, gdy zacząłem składać mokre pocałunki w tamtych miejscach.
- Mamy całą noc, spróbujemy wszystkiego... - mruknąłem zadziornie, opuszczając tamte miejsce i ponownie całując jej usta.
- Wiesz, że Cię kocham najbardziej na świecie?
- Wiem, przecież dlatego jesteś tu teraz, oddana tylko mi.


*Pierre*

Nadal ciężko mi się pogodzić z tym, że mnie odtrąciła. I to, że jest z nim. Ten to ma szczęście... Tak bardzo chciałbym być na jego miejscu.
Tęsknię za nią i to bardzo. Chciałbym ją zobaczyć, nawet jeśli nie chce mojej obecności. Nie musi odwzajemniać moich uczuć, ale... Nie chcę jej stracić. Za bardzo ją kocham, by o niej zapomnieć. Chciałbym by wszystko wróciło do normy. Nawet jeśli przyjdzie mi cierpieć.
- Pierre... - usłyszałem głos Holgera. Byliśmy właśnie po treningu. - Ana chciałaby z Tobą coś wyjaśnić.
- Ale ja nie chcę - próbowałem sam siebie do tego, że to co mówię jest prawdą. Ale coś nie poszło, jak zawsze.
- Dobrze wiemy, że tego chcesz. Tylko się boisz. I masz jej za złe to, że jest ze mną.
- Uh... - przełamałem się i spojrzałem na niego ze smutkiem w oczach. - Nie, nie mam jej tego za złe. Chcę by była szczęśliwa. Ale to boli, że nie jestem tym kimś, kto jej to gwarantuje.
- Do pełni szczęścia potrzebuje Ciebie. Jesteś dla niej ważny i to bardzo.
- No wiem...
- Cierpi, bo nie może z Tobą porozmawiać. Dopytuje się mnie, co z Tobą... - czyli jednak co?
- Ja... Nie chciałem by do tego doszło. Odsunąłem się tylko dlatego, by niczego nie zniszczyć... Nie chciałem sprawiać jej cierpienia... - przysiadłem się na ławce, ciężko wzdychając. - Czy... Mógłbym się z nią spotkać?
-  Jasne, kiedy tylko chcesz.
- Nawet teraz? - spytałem, zbierając używane przez siebie rzeczy do torby.
- Oczywiście, że tak, chyba w głębi serca na to liczyła - uśmiechnął się zakłopotany. - To jedziesz ze mną?
- Okej - podniosłem się z miejsca i ruszyłem za nim. Poszliśmy do jego samochodu i w milczeniu jechaliśmy, zapewne do domu Muellerów.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zatrzymaliśmy się przed... Przed jego domem. Czyżby... Ale... Minęło sporo czasu, od kiedy się ostatni raz widzieliśmy...
Weszliśmy do środka w milczeniu. W salonie zastaliśmy Anę, siedzącą na kanapie i słuchającą telewizji.
- Cześć skarbie - szepnął, pochylając się nad nią. Rękoma wyszukała jego twarzy i pocałowała go. Moje serce przepełniło się bólem, ale jednocześnie radością z tego powodu, że ją widzę. Nic się nie zmieniła, nadal ta sama, tak samo piękna...
- Jak minął trening? Rozmawiałeś z Pierre'm? - spojrzał na mnie znacząco i lekko się uśmiechnął. Uczyniłem to samo. Mówił prawdę.
- Tak. I wiesz co? Mam dla Ciebie niespodziankę... - skinął na mnie ręką, więc podszedłem. Przezornie wyswobodził się z jej uścisku, robiąc mi miejsce.
- Czy... Przyszedł? - spytała z widoczną nadzieją w głosie. Nieśmiało ścisnąłem jej rękę.
- Zostawię Was samych - jak powiedział, tak zrobił. Pociągnąłem ją za sobą, by usiadła, a ta zaczęła mnie dotykać.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że przyszedłeś.,, Tęskniłam za Tobą i to bardzo - z jej oczu wypłynęły pierwsze łzy. Nie potrafiłem inaczej postąpić i mocno przytuliłem ją do siebie.
- Brakowało mi Ciebie, wiesz? Przepraszam za tamto... Nie chciałem... Ale cóż, zrobiłem to...
- Pierre... Też Cię kocham, ale... Po prostu nie w ten sposób, w jaki chcesz - nie powiem, że te słowa nie wywołały bólu. - Jesteś dla mnie jak brat, wiesz?
- Teraz już wiem. I musi mi to wystarczyć.
- Kocham Cię - wtuliła się we mnie. - Nadal jesteśmy przyjaciółmi?
- Czemu zadajesz takie pytania? Przecież wiesz, że tak...
- Muszę Ci coś powiedzieć - na sam koniec lekko się załamała. Co miała mi do zakomunikowania?
- Śmiało, mi możesz powiedzieć o wszystkim.
- Będę mieć przeszczep. Ty dowiadujesz się o tym jako pierwszy, nawet Holger jeszcze nie wie.
- Kiedy?
- Za trzy miesiące - trzy miesiące... Przecież... To ryzykowna operacja... Rozmawialiśmy tyle na ten temat, sama usłyszała tyle od lekarzy, a ona dalej swoje... - Wiem, co teraz myślisz, że nie wiem co robię, w końcu to ryzykowne, ale... Nie chcę byście wiecznie byli do mnie uwiązani. Chcę sama sobie poradzić, a ta operacja może wiele mi dać.
- Ale może też wiele zabrać.
- Pierre...
- Ana, czy Ty nie rozumiesz tego, że swoją decyzją możesz zdziałać wiele złego? A co jak... Jak umrzesz?! Przecież wiesz, ile znaczysz dla niego... Dla mnie zresztą też...
- Piluś... Nie możecie się załamać po tym, jak operacja się nie powiedzie. To tylko ja, nic nie znaczący człowieczek, poradzicie sobie beze mnie - starała się nie rozpłakać, ale coś jej nie wyszło.
- Właśnie, że nie. Jesteś dla nas najważniejsza.
- Znajdziecie sobie lepsze osoby ode mnie.
- Przeżyjesz ją - próbowałem utwierdzić ją w tym przekonaniu.
- Nic nie jest wiadome.
- Musisz być taką pesymistką?
- Ja jestem tylko realistką...


______________
Przepraszam Was za to coś na górze
Przepraszam, że napisałam taką scenę i to z perspektywy Holgera. NIE MOGŁAM SIĘ WSTRZYMAĆ
Przepraszam, że w ogóle to zaczęłam, bo normalnie nie umiałam zdecydować, z kim Ana ma być. Wiem, by nigdy w życiu nie porywać się z czymś takim, bym musiała wybierać między Holgim, a Pierrem.

Przeprosiny i podziękowania w formacie XXL będę składała w dniu 6.02, chyba że nie przeżyję prezentacji z woku XD Także ten.. do zobaczenia w epilogu!

Znowu się zareklamuję, a so :v Zapraszam na bloga z Alessandro Schoepfem w roli głównej, przez który moja kariera blogerki się zrujnuje XDDD *klik*

Pep, nie tylko Ty go kochasz... BYŁAM PIERWSZA XD <3


7 komentarzy:

  1. Jak słodko!! *.* Ale po operacji będzie wszystko ok..? :o To musi się skończyć Happy Endem ! ❤:D

    OdpowiedzUsuń
  2. O em dżi ! XD Boże jaka ja jestem głupia XD
    Nie nic :D
    Jakie to jest PRZEPIĘKNEEEE ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Kochana Domi wiesz, że czekam na szczęśliwy koniec prawda? XD
    To nie może się zakończyć inaczej.<3
    Dosyć przecierpiała i musi być szczęśliwa z Holgerem i Pierrem przy boku <3
    No także wiesz nie ? XD
    Cuuuudny jest ♥
    Czekam z niecierpliwością na kolejny, ale smutam bo to już koniec ;c
    Buuuuziole :***** ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję że Dominisia nie namiesza już w epilogu :D
    Rozdział jest taki słodki że OMG <333
    Szkoda że już koniec, bo się zżyłam z tym opowiadaniem ^^
    Mam nadzieje że operacja przebiegnie pomyślnie ;o Bo to ma się wszystko skończyć happy endem ;d
    Najlepiej żeby wszyscy byli szczęśliwi ^^
    Czekam na epilog! :*
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ :C
    Rozdział zajebisty i czekam na epilog c; ;c

    OdpowiedzUsuń
  5. zabiję Cię, amen.
    epilog ma byś zajebisty, bez smutów, bo Cię znajdę, zgwałcę i powieszę. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Żaden epilog Dominika! ♥
    Bo Cię znajdę, będzie źle ;*
    Zawiesiłam Marco, więc zapraszam tutaj: http://onjestmojprzykromi.blogspot.com/ zapraszam na nową historię Erica Durma i Hany Kloop <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Idę o zakład, ze ona nie przeżyje :v
    Ale ja radziłabym Ci uważać, wiem gdzie mieszkasz :v
    Rozdział świetny (zresztą jak każdy który napiszesz)
    Tak uroczo, awh *.*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń