piątek, 6 lutego 2015

Epilog

Und ich muss jetzt da sein, 
Und ich muss ohne Dich leben

*Holger*

Nadszedł ten najważniejszy dla niej - szczerze, to dla mnie też - dzień. Jej operacja. Nie tylko ona się denerwuje. My wszyscy, ci najbliżsi jej osobie: jej rodzice, Lisa, Thomas, Pierre i ja. Jesteśmy z nią wszyscy.
- Już niedługo się zobaczymy - starała się mnie pocieszyć, choć sama była u kresu wytrzymałości psychicznej.
- Będzie dobrze - szepnąłem, przytulając ją do siebie.
Odsunąłem się od niej, a po mnie przyszli Müllerowie, potem Hojbjerg i jej rodzice. Chwilę potem przyszły dwie pielęgniarki, które miały przetransportować ją na salę operacyjną. Każde z nas się bało. W końcu to ryzykowna operacja.
Kobiety wyprowadziły ją z sali, a ja przysiadłem się na krzesełku przed wejściem na blok operacyjny.
- Spokojnie, będzie dobrze - zwróciła się do mnie jej matka.
- Nie może być inaczej - odparłem, potem tak bardzo się myląc...
Minęła pierwsza godzina. Potem druga. I trzecia. I czwarta... Pierre chodził jak szalony od ściany do ściany. Lisa z jej matką stały wtulone w siebie, wpatrując się w jeden obrany punkt na drzwiach. Thomas siedział przy mnie, milcząc. A ja? Ze strachu prawie zjadałem palce. Ile taka operacja może trwać do cholery jasnej?! Ile przyjdzie mi czekać, by znów ją ujrzeć?! Jak widać, strasznie długo...
Drzwi się otworzyły. Wszyscy pełni nadziei podnieśliśmy się z miejsc. Niestety, lekarz nie miał do przekazania za dobrych wieści..
- Niestety, pacjentka nie przeżyła operacji... - podszedł do jej ojca. - Jest nam strasznie przykro.
Stałem jak wryty, nie mogąc uwierzyć słowom lekarza. Nie, nie wierzę mu. Zaraz wyprowadzą tymi drzwiami Anastazję, będę przy niej siedzieć, dopóki nie otworzy oczu... Dopóki nie spojrzy na mnie, dopóki się nie odezwie...
Usłyszałem płacz Lisy, potem jej matki i nie wytrzymałem. Sam się rozpłakałem. Straciłem ją... Nie udało się jej. Nie wygrała z operacją... Poddała się jej... Oparłem się o ścianę i powoli po niej osunąłem. Obok mnie siedział, a raczej kucał Pierre z twarzą ukrytą w dłoniach.
- Nie będzie jej... - szepnął jakby do siebie. - Nigdy jej już nie zobaczę... Nie porozmawiamy...
- Nie obudzę się przy niej... Nie usłyszę...
- Proszę pana! - przede mną kucnęła pielęgniarka i wcisnęła mi jakieś pigułki. - Rozumiem, bynajmniej się staram zrozumieć, że strata bliskiej osoby boli, ale ona pewnie nie chciałaby, by pan cierpiał.
- Nie wiesz, jak to jest. Nie zabrali Ci sensu życia w kilka chwil - jęknąłem, połykając kapsułki. Kobieta, nie udzielając mi odpowiedzi odeszła.
Po chwili leki zaczęły działać. Moje ciało ogarnęła dziwna fala spokoju...

***

Minęły dwa dni od Jej śmierci. Nadal nie przyszło mi zrozumieć tego, że Jej tu nie będzie. Dalej uparcie wierzyłem, że to tylko głupi sen. Moja mama, która tu przyjechała, niemal non stop truła mnie lekami uspokajającymi. Jakby to jakoś pomagało...
Nawet nie wiem, jakim cudem Jej rodzice załatwili wszelkie sprawy związane z pogrzebem. Sam... Nie byłbym w stanie. Gdyby nie moja mama, to pewnie bym nie odchodził od Jej ciała, które przetransportowano do kaplicy w godzinę po dowiedzeniu się tej strasznej rzeczy.
Wyglądałem jak wrak człowieka. Cierpiałem psychicznie. Bez Niej... Nie wiem, jak to będzie. Ciężko to na pewno, a co dalej?
Nawet nie wiem, jak przebiegł Jej pogrzeb. Byłem na nim tylko ciałem. Moja dusza próbowała Ją odnaleźć... Jednak bezskutecznie. Stałem ze łzami w oczach i wpatrywałem się w to, jak ludzie z zakładu pogrzebowego spuszczali Jej trumnę do ziemi. A wraz z nią moje serce i sens życia. Bo one oddane jest tylko Jej.
Pierre przystanął obok mnie. Mimo tego, że miał przywdziane ciemne okulary, wiedziałem, że też płacze. W końcu oboje Ją kochaliśmy i nadal kochamy...
Przez ten czas, w którym z Nią byłem nauczyłem się wiele, ale najważniejszym w tym jest to, że trzeba się cieszyć każdą chwilą i kochać tylko sercem.



*Pierre*


Prawdopodobieństwo powodzenia się operacji było strasznie małe. Jednak się tego podjęła, mimo ich konsekwencji...
Nadal pamiętam słowa, które powtórzyła mi w dzień operacji po raz kolejny, tym razem jako ostatni: "Nie możecie się załamać po tym, jak operacja się nie powiedzie. To tylko ja, nic nie znaczący człowieczek, poradzicie sobie beze mnie". Mimo to nie potrafię inaczej. Boli to, że odeszła, że przeszczep się nie przyjął. Że nigdy już nie porozmawiamy, nie pośmiejemy się, już nigdy Jej nie przytulę...
Była pierwszą dziewczyną, którą obdarzyłem poważnym uczuciem. Czy ostatnią? Zapewne tak. Nie wiem, czy będę potrafił pokochać kogoś innego tak bardzo jak Ją. Całym sercem, które wraz z dniem Jej śmierci też odeszło. Razem z Nią...


________________
Wcale nie poryczałam się jak bóbr, czytając to. Wcale
Wcale nie poczułam się jak podła suka, w dodatku w stanie przedchorobowym. Wcale.
Chciałam wreszcie skończyć jakiś blog tragicznie i doczekałam się tego XD ale czuję się podle, why xd Chyba nie powinnam tego robić.

I wcale się nie boję Was, nawet jeśli wiecie, gdzie mieszkam ^_^ możecie mi naskoczyć XD

Chcę Wam serdecznie podziękować za to, że wytrzymałyście moje męczenie Was tym opowiadaniem byłyście ze mną w tej historii, że zrozumiałyście to, że wybrałam Holgera dla niej XD Porwałam się z motyką na słońce, stając przed wyborem - Holger czy Pierre. Wiem, że nie umiem tego zrobić, fvck. i chyba nigdy się nie nauczę No nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć, prócz tego, że jesteście najlepsze 

Zastanawiam się nad zrobieniem jego drugiej części, ale... patrząc na listę blogów, które czekają na swoje wyjście chyba odroczę to na czas nieokreślony, dwa blogi będą tak bardzo odległe od 2015 roku XD

W poniedziałek zacznę opowiadanie z Erikiem Durmem i Alessandro Schoepfem, na którego serdecznie już zapraszam :)

So, adiós! będę za tym blogiem tęsknić...

7 komentarzy:

  1. Smutno :(:'( Szkoda że operacja sie nie udała, no ale trudno :( Epilog GENIALNY! *.* Bardzo mi sie podoba. 😃❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Wiedziałam, że tego nie przeżyje :v
    W sumie, to podoba mi się takie zakończenie...
    Może dlatego, że jest napisane genialnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. :C :C :C :C :C :C :C :C :C Smutno :C
    Ale epilog świetny, ale smutny :C
    A mnie się czepia, że uśmiercam ludzi -_- XDD
    Szkoda, że już koniec ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyję jak głupiaa ;ccccc
    Takie piękne i smutne ♥
    Nadal nie mogę uwierzyć, że ona nie żyje ;ccc
    I że to koniec ;ccc
    Przepiękny ♥♥♥
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dominika, zabiję Cię, cholera jasna
    Czytałam to trzy razy i nie mogę w to uwierzyć, n ie m o g ę
    ja piernicze, znienawidziłam Cię.
    Jednak już Cię od znienawidziłam, ale i tak........... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. DOMI
    Wiem, nie było mnie tutaj długo, za co przepraszam, ale nadrobiłam wszystko. Super fajnie mi sie czytało aż do epilogu. CO TY ZROBIŁAŚ?! :OOOO
    Nie mówię, że epilog zły. Cudnie napisany, prawie się poryczałam, ale... WOW. Ale zwrot akcji! W życiu bym się tego nie spodziewała! Masz u mnie +100 za wprowadzenie mnie w taki stan xD
    Będzie mi brakować tego bloga ;c

    Z niecierpliwością czekam na nowe historie ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Skończyłam. ...
    Ryczę. Łzy jakoś same płyną. :'(
    Zabiłaś ją, Potworze. Nie masz serca. :'(
    Myślałam, że jednak będzie happy end. Ale i tak jest to idealne.
    Lepiej bym tego nie napisała, nikt by tego lepiej nie napisał.
    Genialnie opisałaś uczucia chłopaków i całą sytuacje. *-*
    Ale i tak rycze. będę tęsknić za tym blogiem, był wspaniały. Czekam na jakąś nową historie. ;***

    OdpowiedzUsuń