piątek, 12 grudnia 2014

Pięć - Ona Ciebie nie potrzebuje

Gib mir nur der Chance Baby-Girl...


*Ana*

Kolejne dni mijały swoim dokładnie ustalonym schematem. Jednak w nim coraz więcej pojawiała się Pewna Osoba... Nie powiem, że mi to nie odpowiadało, wręcz przeciwnie, uwielbiałam te chwile, które spędzałam w jego towarzystwie. I choć nie mogłam go ujrzeć, to moje uczucie do niego coraz bardziej kwitło. Często wtedy zabierał mnie na "wycieczki", czy po prostu spędzaliśmy ze sobą czas. Nie wiem, czemu to robił, ale zawsze albo trzymał mnie za rękę, albo przytulał. Czemu? Tego nikt nie wie... Ale... Przy nim czułam się taka... Wyjątkowa, niepowtarzalna. Nawet przy Marcu taka nie byłam.
W odrobinę mniejszym stopniu, przebywał ze mną Hojbjerg. Dużo rozmawialiśmy, stawaliśmy się z sobą coraz bardziej zżyci... Jednak on rozumiał to w innym stopniu niż ja...
Pewnego dnia, było już po sezonie, byliśmy sami u można nawet powiedzieć, że w moim domu. Rozmawialiśmy o błahych sprawach, dopóki on nie podjął innego wątku...
- Ana... - poczułam na policzku jego dłoń. Delikatnie muskał opuszkami palców skórę mojej twarzy.
- Tak, Pierre?
- Nie wiem, co czujesz, nigdy nie chcesz tego nikomu zdradzić. Nawet mi, bo, gdy pytam, to momentalnie zmieniasz temat. Ale ja chcę, byś wreszcie dowiedziała się, co ja do Ciebie czuję, bo nie potrafię dłużej się ukrywać. To mnie przerasta, wiesz? - mówił coraz szybciej i ciszej, mimo tego, że był blisko, ledwo go słyszałam. - Ana, ja Cię kocham, zrozum to - po ostatnim słowie... Przyparł mnie do oparcia kanapy i... Pocałował. Nie wiedziałam, co robić. On wkładał w to tyle uczucia, a ja... Nie potrafiłam tego odwzajemnić.
- Pierre.. Proszę nie - wyszeptałam spod jego ust, na co odsunął się ode mnie. - Przepraszam, ale.. Wyjdź. Potrzebuję samotności.
- Ale Ana...
- Proszę Cię, wyjdź - powtórzyłam, czując narastający ból.
- Kocham Cię.
- Wyjdź! - jęknęłam rozpaczliwie.
- Przemyśl to, proszę Cię. Będę czekać - po tych słowach usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Zostawił mnie samą. Ukryłam twarz w dłoniach, czując wypływające z oczu łzy.
To nie tak miało być. Miał być moim przyjacielem, a okazało się, że.. Mnie kocha. Miało być tak dobrze, a jest... Okropnie.
- Ana... - usłyszałam pełen troski głos... Holgera. Miałam być sama! - Coś się stało?- rozpłakałam się bardziej, gdy przytulił mnie do siebie. - Dlaczego sama tu jesteś?
- Ja... Za dużo się dziś wydarzyło...
- Uspokój się, Anuś - przycisnął swoje usta do mojego czoła.
- Niby jak? - wyłkałam, ściskając w palcach materiał koszulki, zdobiący jego klatkę piersiową.
- Powiedz mi, co się stało?
- Pierre... - urwałam gwałtownie, czując jak mięśnie mojego ciała coraz bardziej się napinają.
- Coś Ci zrobił? - spytał, w każdej chwili gotowy wymierzyć sprawiedliwość.
- P-pocał-łował mnie...
- Kurwa - syknął, by po chwili dodać - A Ty co zrobiłaś?
- K-kazałam mu wyjść, a po chwili T-ty tu przyszedłeś...
- Będzie dobrze - szepnął mi na ucho.
- Chciałabym. Nic nie jest dobrze.
- Niby czemu tak sądzisz?
- N-nie widzisz tego? - spytałam retorycznie. - Jestem najlepszym przykładem tego, że nic nie jest dobrze.
- Ana...
- Nie, teraz ja mówię - weszłam mu w słowo. - Mówiłam Ci, że przez własny idiotyzm straciłam wzrok. Mówiłam Ci, że muszę czekać na ten pieprzony przeszczep, prawda? To czekanie mnie wykańcza. Nie widzisz tego?! - znów wybuchłam płaczem. Wykańczam się, a oni mi w tym pomagają. Uchwycił moją twarz w swoje dłonie i kciukami starł łzy, które akurat wypływały z oczu.
- Nie potrafisz zauważyć dobrych stron swojego życia. Po prostu tego nie zauważasz - miałam wtrącić "niby jak?!", ale mnie powstrzymał. - Próbuję Ci to pokazać, na razie bezskutecznie, ale spokojnie, niczym się nie martw. Przejdziemy przez to razem - zapewnił mnie.


*Pierre*

Zrobiłem to, prawda? Dalej nie mogę uwierzyć w to, że postawiłem krok na przód. A ona? Odrzuciła mnie. A ja jak głupi liczyłem, że jednak będzie naczej... Teraz na pewno zniszczyłem to, co wspólnie pielęgnowaliśmy - naszą przyjaźń. Czemu muszę być taki głupi i da się porwać uczuciom, które nigdy nie powinny mieć miejsca?


*Holger*

Hojbjerg. Pocałował. Anę. Chłopak już u mnie jest na straconej pozycji. Aż przez niego się rozpłakała. Co musiał jej zrobić, prócz tego pocałunku, by była w takim stanie...?
Tyle chciałem jej powiedzieć po tym, jak stwierdziła, że jest "przykładem tego, że nie jest dobrze". Jest wzorem, ale nie dla tego. Ona pokazuje to, że warto walczyć o lepsze jutro i być cierpliwym, a "wykańczam się" to pojęcie względne, przynajmniej tak sądzę. Nie widać tego po niej...Pokazuje też, że warto walczyć o uczucia... Chociaż... To chyba ja walczę o to. By wreszcie zauważyła, że stała się nieodłączną częścią mnie.
To o tym, że przejdziemy tę walkę razem było czystą prawdą. Byłem przekonany do tego, teraz jestem tego pewien i pozostanę przy tym, że chcę ją chronić, i naprowadzać do tego, by wreszcie pojęła to, jak bardzo mi na niej zależy.
- Czy Ty siebie słyszysz? - spytała z bólem. - Chcesz mi pomagać? Mi? Tej bez perspektyw życia? Tej z tragiczną przeszłością? Tej która jest bez przyszłości? Ty siebie SŁYSZYSZ?! - jeszcze miała zamiar się ze mną kłócić...
- Tak, słyszę - jak śmiała w to wątpić? Ano tak... Przecież nie wie, o tym, że ją kocham. Żadną inną. Gdybym tylko mógł pokazać jej to wszystko.. Niestety nie mogłem w ten najprostszy sposób. To znajdziemy inny. Dam radę. Dla niej wszystko.
- I jesteś tego pewien?
- Niby czemu miałbym nie być pewny? - odpowiedziałem jej pytaniem.
- Może przez to, że jestem ślepa, mam spierdolony charakter i potrzebuję kogoś, kto wszędzie ze mną będzie chodzić, nawet do łazienki!
- To bez znaczenia - odparłem. - I tak jestem pewien, że chcę z Tobą być.
Ucichła, a jej twarz wyglądała, jakby była zamyślona. Chyba interpretowała moją ostatnią wypowiedź... Dołączyłem się do niej, sam siebie nie zrozumiałem. Powiedziałem jej to. Chyba. Bo to można odczytać w kilku znaczeniach, prawda?
- Ana... Co jest? Jak to zrozumiałaś? - zapytałem, gdy od dłuższej chwili milczała.
- Nie powiem - odparła cicho.
- Ale ja Cię proszę, byś powiedziała.
- Ale ja nie chcę i nie powinnam tego mówić - czy ja widzę, że ona się rumieni? Spuściła głowę. - Nie możemy po prostu posiedzieć w ciszy? Tego teraz potrzebuję - oparła delikatnie głowę o moje ramię. - Tego i Twojej obecności - zakończyła rozmarzona, na co na mojej twarzy zakwitł czuły uśmiech.
Objąłem ją w talii i oparłem policzek o jej głowę. Usłyszałem cichy pomruk zadowolenia z jej strony. Spojrzałem w dół, w stronę jej twarzy, na której formował się delikatny, słodki uśmiech. Powiedzcie mi, jak tu nie być zakochanym w TAKIEJ osobie, jak ona?
A co do Hojbjerga... To czeka nas poważna rozmowa w najbliższym czasie.


*Ana*

"To bez znaczenia. I tak jestem pewien, że chcę z Tobą być." To zdanie można zrozumieć na kilka sposobów, co nie? Ale dlaczego ja muszę akurat to w TEN sposób rozumieć?? Czemu próbuję sobie robić nadzieje, hm? By potem się zawieść?
To dla mnie za dużo, jak na jeden dzień. Nienawidzę się kłócić, a kłótnie z nim są jak największa kara. Ale to spięcie musiało nastąpić. Było nieuniknione. Przez to dowiedziałam się... Jezu, Ana znowu zaczynasz-skarciłam się w myślach, wracając na ziemię, do niego. Do tego, który teraz mnie przytulał. Do tego, który chce przejść ze mną te bagno. Do tego, którego kochałam. Do tego, który się nie dowie, co do niego czuję.
Ale z drugiej strony był Pierre. Ten sam, który powiedział mi w tym samym miejscu, gdzie teraz siedzimy, że mnie kocha. Nie jak siostrę, czy przyjaciółkę. Nie chciałam by do tego wyszło. Owszem, kocham go, ale jak przyjaciela. Bardziej nie potrafię. Nie zawirował mi w głowie, jak On...
- Cii - szepnął. - Chyba śpi. Nawet nie waż się jej budzić! - skarcił kogoś. Miałam się poruszyć jakoś, ale w ostateczności postanowiłam udawać, że jednak śpię.
- Chcesz ją rozkochać i zostawić, prawda? - mówił, a raczej mówiła to.. Lisa. - Lepiej by było, jakbyś stąd wyszedł i usunął się z jej życia. Ona Ciebie nie potrzebuje.


_____________________
Tak wiem, zrujnowałam #teamPierre życie. Sama sobie też zrujnowałam. Sorry, jestem taka okropna, wręcz najgorsza ;-; idę płakać ;-; 



7 komentarzy:

  1. Płaczę :(
    co zrobiłaś z moim #TeamPierre?
    oni mieli być razem szczęśliwi!!! jak mogłaś to zniszczyć? :'(
    ale rozdział cudowny <33
    #TEAMPIERRE FOREVER

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :D
    Ja jako #teamHolger jestem zadowolona z takiego rozwoju sytuacji <3
    Niepokoi mnie tylko to "Lepiej by było, jakbyś stąd wyszedł i usunął się z jej życia. Ona Ciebie nie potrzebuje." Mam nadzieję, że Holgi nie dostosuje się do tej rady :D
    Czekam na nowy rozdział z niecierpliwością :)
    Dużo weny :D
    //Weronika Pique *która nie pamięta hasła do poprzedniego konta*
    PS. Zapraszam do mnie :)
    http://can-you-forgive-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej *.*
    Świetne <3 czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodko *.* i teraz jestem kurde ciekawa dlaczego Lisa tak powiedziała do Holgera ;p ;oooo czekam nn ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Smuteczek ;c
    Ale za to Holgi ma się wziąć do roboty i ma się nie słuchać żadnych rad, tylko głosu swojego serca! :3 Tak wiem pięknie to ujęłam xD
    Ciekawie się zapowiada! ;* Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocie ty jeden :D
    Eee tam #TeamPierre :D
    #TeamHolger wygrywa jej! <3333 :D
    Takie to cudowne jest ♥
    Mam jednak nadzieję, że słowa Lisy nie będą prawdą
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*** ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, nadrabiam dzisiaj blogi i to już kolejny rozdział, przy którym mam ochotę sobie popłakać :'( Przykro mi z takiego rozwoju sytuacji, ale cóż zrobić :( Czekam na kolejny rozdział, trzymaj się i Wesołych Świąt! <3

    OdpowiedzUsuń