piątek, 28 listopada 2014

Cztery - "Stoję murem za Tobą"

Unser Chance wird verboten,
 unser Traum ist aus... 

*Ana*

- On.. On nie jest dla Ciebie... - szepnęła.
- Niby dlaczego?! - jęknęłam, łapiąc się za głowę. Trochę za emocjonalnie, a to coś chyba znaczy...
- Chcemy byś miała jak najlepiej...
- Słyszałam to tyle razy, i wiesz co Ci powiem? Czemu myślicie, że tylko Wy możecie dla mnie jak najlepiej?! Każdy dałby radę, musiałby tylko chcieć! - na oślep kierowałam się do wyjścia. Musiałam, no musiałam jakoś odreagować. Nawet mimo tego, że jestem ślepa.
- Nie możesz sama wyjść!
- A widzisz, co robię?
- Ana, gdzie Ty pędzisz?! - poczułam, że na kogoś wpadam. A dokładniej na przerażonego Thomasa.
- Muszę stąd wyjść. Choć na chwilę, bo zaraz wybuchnę - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- A ja Ci gościa przyprowadziłem... - chyba starał się załagodzić sytuację... - Piluś, pójdziesz z nią?
Pierre...Od razu mi się polepszyło. On mnie rozumie. Nie wymusi na mnie tego, czemu jestem taka wściekła, poczeka, aż sama mu to powiem. Kochany chłopak.
- Jasne - Mueller 'przekazał' mu mnie i ruszyliśmy dalej.
- Tylko w miarę szybko wróćcie.
- Dopilnuję tego - znaleźliśmy się na zewnątrz. - Uważaj, schodki.
- Nie musicie się ze mną, jak z jajkiem obchodzić... - westchnęłam ciężko.
- Nie chcemy, by Ci się krzywda stała, proste.
Oni wszyscy się o mnie troszczą... Lisa też nie chciała źle, ale te słowa wypowiedziała w taki straszny sposób... Cóż, nie zabroni mi tego, kogo chcę obdarzać jakimikolwiek uczuciami.
Szliśmy w milczeniu, nie przymuszał mnie do powodu mojej wściekłości, która nagle wyparowała. Zastanawiałam się, jak zabrać się do opowiedzenia mu o tym wypadku. Kiedyś musiałam o tym opowiedzieć, a Holger... On mnie uprzedził podjęciu decyzji. Holger... Na myśl o nim znów poczułam to dziwne, ale przyjemne ciepło.
- Masz 18 lat prawda?* - spytałam retorycznie, przerywając ciszę.
- Tak.
- Wiesz... W tym wieku straciłam wzrok - ściszyłam głos. Byłam w 100% pewna, że się zdziwił, że mam zamiar mu tym opowiedzieć. Wcześniej, za każdym razem się wstrzymywałam...
- Wcześniej nie mówiłaś, jak to się stało... - wtrącił, jakby czytając mi w myślach.
- Wiem. Wcześniej coś mnie wstrzymywało... - chyba własna głupota-dodałam w myślach.
- Ja Cię do niczego nie zmuszam, pewnie to trudne...
- Będzie, ale nie mogę już tego ukrywać, kiedyś miał nadejść taki dzień... Miałam Ci o tym powiedzieć później, ale po przemyśleniu... Postanowiłam, że to będzie dziś. Możemy usiąść?
- Proszę - chwilę mnie prowadził, by pomóc mi zająć miejsce na... chyba ławka to była.
Głęboko odetchnęłam, zastanawiając, jak się za to zabrać, by się nie rozwyć, jak w przypadku Badstubera...
- Od kiedy masz prawo jazdy?
- Ponad trzy miesiące**.
- Marc też tyle miał... - czemu ja zaczęłam od tej najgorszej strony?!
- Że kto? - spytał zdziwiony.
- Mój były chłopak. Nasz związek przestał istnieć po tym wypadku, który sam spowodował.
- Co za...
- Pierre, oszczędź. Na prawdę nie warto - znów rozmowa ucichła na dłuższą chwilę. - Pamiętaj-nigdy nie siadaj do samochodu osoby pod wpływem alkoholu. Szczególnie wtedy, gdy sam będziesz w takim stanie - przy ostatnich słowach mój głos stał się niebezpiecznie piskliwy.
- Spokojnie, jestem - przytulił mnie do siebie. - Rozumiem, że... To Ty wsiadłaś do takiego pojazdu...
- Tak - spuściłam głowę, bardziej się w niego wtulając. - Nieco jak dwa lata minęły od tego dnia...
- Współczuję...
- Muszę dawać radę i widzisz? Jakoś daję, muszę.
- Powinnaś być wzorem do naśladowania.
- Wierz mi, nie. To przez własną głupotę jestem teraz taka, jaka jestem.


*Pierre*

Kuzynka Thomasa nawiedzała mnie w snach niemal każdej nocy. Strasznie dużo o niej myślałem. Chyba za dużo. Stała mi się bardzo bliska... Nie tylko jak siostra...
Ale jej nie powiem. Nie chcę stracić jej przyjaźni, chcę dalej ją widywać i móc spędzać z nią czas.
Kierowałem się do niej, gdy napotkałem po drodze Thomasa. Weszliśmy do środka razem, gdzie czekała na nas niecodzienna sytuacja... Ana i Lisa w trakcie kłótni, od której moja przyjaciółka właśnie próbowała uciec... Skorzystałem z tego i "zabrałem" ją ze sobą. Miała we mnie największe wsparcie, mogła mi o wszystkim powiedzieć. I chyba dziś zamierzała to wykorzystać...
Opowiedziała mi o tym, jak straciła wzrok. Wcześniej parę razy wcześniej pytałem ją o to, ale zawsze zbywała mnie tym, że opowie mi o tym kiedy indziej. Była to bardzo smutna historia, a w dodatku jej były-jeśli można tak go nazwać- okazał się zwykłym frajerem i nikim więcej.
W dodatku coś musiało się stać, zanim wyszliśmy z domu... Nie pytałem, czekałem, aż sama mi opowie...
- Czemu wszyscy wiedzą, co dla mnie jest najlepsze - fuknęła.
- Cóż... Nie wszystko dostrzegasz i nie nie zawsze wiesz co jest dobre, a co złe.
- Ale akurat teraz wiem, co jest dla mnie dobre. Przynajmniej serce mi tak mówi. Pierre, proszę Cię, i Ty nie bądź po stronie Lisy.
- Nie jestem - zapewniłem ją. - Stoję murem za Tobą.
- Dziękuję - uśmiechnęła się lekko, jednocześnie wtulając się we mnie.


*Holger*

Dzisiejszy dzień był jednym z najlepszych dni w moim życiu. Te chwile, gdy mogłem trzymać ją w swoich ramionach... Wręcz nie do opisania, takie cudowne były. Szkoda, że nie wie, ile radości mi sprawia słyszenie jej głosu, czy możliwość patrzenia się na nią...
Moje rozmyślania przerwało wejście. Niewiele osób wchodziło bez pukania. Moja mama, Ute, Bastian, Mario i Thomas...
- Coś Ty jej do cholery zrobił?! - był to ostatni z wymienionych, którzy do mnie wchodzą, jak do siebie. Momentalnie się odwróciłem, zastanawiając się o co mu chodzi. Komu miałbym coś zrobić do jasnej cholery? Zaraz... Coś stało się z Aną?!
- Co się z nią stało?! - jęknąłem przerażony.
- Właśnie o to samo się Ciebie pytam - wysyczał.
- Co ja niby miałem jej zrobić, powiedz Ty mi?
- To po cholerę płakała, czy też niemal sama wyleciała z domu?
- Skąd mam wiedzieć? W cholerę mi na niej zależy, a Ty jeszcze mnie o TAKIE rzeczy oskarżasz? - spojrzałem na niego, a on w odwecie spiorunował mnie wzrokiem rasowego mordercy.
- To ja już nie wiem... - opadł bezradnie na kanapę. - Lisa za nic w świecie nie chce mi powiedzieć, co się stało, a Anastazja poszła z Pierre'm.
Zacisnąłem wargi na dźwięk imienia Duńczyka. Nie powiem, lubię chłopaka, ale on jest tak blisko niej...
- Opowiedz od początku - poprosiłem.
- Wróciłem do domu, a przed wejściem czekał Hojbjerg. Weszliśmy do środka, a tam Ana wyrywająca się na oślep ku wyjściu. W dodatku płakała, najgorszy widok... I żadna nie chciała nic powiedzieć...
- Gdzie dokładnie są?
- Nie wiem, ale chyba za daleko to nie zaszli. Nawet się nie waż nigdzie iść - przestrzegł, wstrzymując mnie przed wstaniem z miejsca.
- Thomas...
- "Muszę wyjść i odreagować"... Czy aby na pewno nic jej nie zrobiłeś?
- Serio myślisz, że zrobiłbym jej cokolwiek?
- To co Wy tam robiliście?
- Byliśmy na wycieczce w lesie, a tam... - od raz ugryzłem się w język. Cholera, teraz będzie musiał się dowiedzieć...
- Jeśli jednak okaże się, że próbowałeś ją skrzywdzić, to już nie żyjesz. - znów ten groźny ton. Aj, Tomasz, Tomasz...
- ILE RAZY MAM POWTARZAĆ, ŻE NIC JEJ NIE ZROBIŁEM?! - ups... chyba to ja teraz przesadziłem. Ale sorry, to frustrujące.
- To po cholerę urwałeś, jakbym Cię miał zabić za kolejne wypowiedziane słowo?!
- Bo powiedziała mi o tym, o czym się nie rozmawia na co dzień... - powoli na niego spojrzałem i momentalnie zamarłem. Przez jego twarz przewinęło się sporo min. Jedne były groźne, jakby miał mnie zaraz zabić, a drugie... co najmniej dziwne.
- Serio? Czy to jest sensowny powód do tego, by się tak zachowywać? - spytał.
- Nie wiem, ale chyba nie.
- Musisz się jakoś dowiedzieć. Trudno i darmo. Ale... Najpierw się spytam Pierre'go, może on coś się dowie - odrobinę się skwasiłem. - Nie fuś się tak! - puknął mnie w ramię. - Mamy się dowiedzieć, a on akurat z nią jest.
Pokręciłem głową. Nie patrzył mi się ten pomysł. Ale... Jeśli chodzi o nią, to wszystko poświęcę.


*Ana*

Po opowiedzeniu całej historii Hojbjergowi nie mogłam powstrzymać łez. Tak samo jak to w przypadku porannej rozmowy... Na moje szczęście nie spytał się, czemu płakałam i czemu chciałam 'uciec' z domu.
Wieczór chciałam przeleżeć w samotności, pozwalając krążyć moim myślom w spokoju, ale ktoś zawsze, ale to ZAWSZE musiał mi przeszkodzić...
- Anaaa... - usłyszałam głos Thomasa. - Możemy pogadać? - kiwnęłam głową na potwierdzenie, a po chwili czułam jak się przysiadł obok. - Wiem, że nie będziesz chciała o tym gadać, a w dodatku ze mną, ale cóż, spróbuję. Możesz... Powiedzieć, co się wtedy stało? - pytanie zadał po chwili.
Udałam, że nie wiem, o co mu chodzi, choć w głębi serca wiedziałam... Wtedy, kiedy chciałam nawiać...
- Niby kiedy?
- Zanim wyszłaś z Pierre'm... Może to stało się wtedy, gdy byłaś z Holgerem, co?
- Ale o co Ci chodzi? Mów bezpośrednio, a nie. Chyba wiesz, że nie znoszę zgaduj-zgaduli - mruknęłam ciut poirytowana.
Zamilkł na chwilę, chyba starał się ułożyć to w miarę logiczną wypowiedź, albo pohamować się przed wykrzyczeniem mi, jaka to irytująca jestem.
- Skrzywdził Cię? - tego pytania się nie spodziewałam. Postanowiłam dalej w to brnąć...
- Ale kto?
- Holger - cicho warknął, gdy wypowiadał jego imię. Albo go wkurzyła go moja taktyka, albo niesłusznie wściekł się na niego.
- Niby w jaki sposób miałby mnie skrzywdzić?
- Musiałaś mieć powód, by płakać.
- Co jakby to on był jego powodem? - ups, chyba nie skazałam go na karę..
- On już wie co go czeka za to. To powiesz mi, czemu płakałaś?
Objęłam kolana dłońmi i oparłam na nich głowę.
- Pewne słowa wypowiedziane w nieodpowiedni sposób - wymamrotałam.
- Kto je wypowiedział?
- Na pewno nie on...
- To kto? Ana, do cholery, ktoś Ci coś zrobił?! - niespodziewanie krzyknął.
- Spytałbyś się Lisy, ona wie najlepiej o co chodzi.
- Ona jak Ty milczy, nic nie chce mi powiedzieć... - westchnął.
- Ja nie mam zamiaru tego mówić, nie chcę znów tego przypominać sobie i ryczeć przez to jak debilka.
- Jak bardzo jest to ważne?
- Dla mnie istotne. Bardzo.
- A może chociaż naprowadzisz mnie o co chodzi?
- UCZUCIA. Nie chcę już rozmawiać - rzuciłam, licząc, że wyjdzie.
- Jeśli... Kiedykolwiek będziesz chciała o tym pogadać... Jestem do Twojej dyspozycji.
- Jasne, jasne. - po chwili znów zostałam sama, drzwi się zamknęły.
Osunęłam się na łóżko, starając się opanować przed płaczem. Chciałabym, by ktoś mnie przytulił, a tym 'kimś' był Badstuber...

____________________________
*pisałam ten fragment dobre pół roku temu, i mi się tak wpasowało, więc postanowiłam nie zmieniać:)
**w rzeczywistości Maleństwo (przywykło mi się tak na niego mówić<3) nie ma prawka xd

Witam Was o  5:50 [przynajmniej o tej pisałam swoją wypowiedź (odejmijmy kilkanaście minut na tumblrze, pls. P.S. on wciąga)] w ten piękny, ciemny, piątkowy poranek! Jak minął tydzień, przpełniony rozgrywkami LM oraz LE? a także ten szkolny tydzień? ;)

Rozdział jest świenty, nieprawdaż? *sarkazm* Pls, ostatnio nic mi się nie podoba, wena mi słabo idzie, ale chce bloga na podstawie piosenki, lel. Kocham ją mocno<3 :v

Komentar pozostawiam Wam, widzimy się za dwa tygodnie (oby nie o tej samej porze dnia
) xd

Miłego dnia/popołudnia/wieczoru/nocy (odpowiednie podkreśl)

nie będę się wypowiadać na temat dumy jaka mnie ogarnęła, gdy Pierre rozegrał CAŁY mecz przeciwko City. Fakt, porażka porażką, ale grał! Aż się popłakałam, gdy zobaczyłam go w wyjściowe jedenastce :')

8 komentarzy:

  1. Cudo!!:) Nie opowiadaj glupot, ze nie masz weny, bo to co robisz jest wspaniale! :* Wzajemnie, milego dnia! P.S czekam na reszte slonce<3

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie, ja nic tu nie podejrzewam a wiem jak się skończy, to jest mieć talent! Dobra idę się dalej kurować tak jak mi zaleciłaś!

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział świetny *bez sarkazmu :/*
    TOBIE TO SIĘ CHYBA NUDZI, ŻE O 6 DODAJESZ ROZDZIAŁY JAK JA WSTAJE XD
    czytałam go cały dzień w szkole, dzięki Ci bardzo! XD
    weny to ja nie mam, a tego bloga k o c h a m!
    czekam na kolejny, tym razem plis, nie o 6 rano. :v <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym tak pisać bez weny xd
    Świetny;*

    OdpowiedzUsuń
  5. O jeeeja jakie przepiękne *.*
    Uuu nasza kochana Ana skradła serca obojgu ;3
    Brakuje mi słów by dodać jakiś sensowny komentarz wiesz? :D
    Takie to słodkie no <3333
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Buziaki ;******

    OdpowiedzUsuń
  6. Ana, toż to namieszała <3
    Skoro, ty piszesz tak bez weny, no to pozdro 600 :D
    Słodko ♥
    Piąteczka u mnie; http://miloscodmienna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh <3 Jaki wspaniały rozdział *o*
    Ana ;3 Omgdf ;D KCEM CZYTAĆ WIĘCEJ TAKICH ROZDZIAŁÓW, SKORO WENY NIE MASZ XD
    Cacuszko normalnie ^^
    Czekam na kolejny! ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że otworzyła się przed Pierrem. Oznacza to, że mu ufa, czyli pewien krok w stronę ich związku postawiony :D Ja jestem za Pierrem, jakoś bardziej do niej pasuje... Chociaż Holger też nie najgorszy, może trochę zbyt nadpobudliwy. Nie powinien się tak unosić.
    Thomas jest zbyt nadopiekuńczy, ale czemu się dziwić? Martwi się o nią. Każdy by pewnie tak postąpił.
    Rozdział świetny, Domczi ♥

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń